top of page

DOMINIKANA

Republika Dominikańska jest położona na Hispanioli, odkrytej przez Krzysztofa Kolumba w grudniu 1492 roku. Słynny żeglarz był tak oczarowany pięknem wyspy, że nazwał ją „najpiękniejszym miejscem, jakie kiedykolwiek ujrzały ludzkie oczy”. Pragnę sprawdzić to na własne oczy podczas mojej kolejnej wyprawy...

Na międzynarodowym lotnisku w Santo Domingo ląduje po dziewięcio godzinnym locie. Jest wcześnie rano, kontrola graniczna przebiega w ekspresowym tempie, widocznie ze względu na zaobostrzenia w podróżowaniu jesteśmy jedynym samolotem lądującym w godzinach porannych.. Fajnie... kolejna pieczątka w paszporcie !!! Już mi się podoba !!!

Podekscytowany rozmieniłem pieniądze w kantorze na lotnisku aby mieć na drobne wydatki, skąd udałem się do stoiska wypożyczalni samochodów znajdującym się w zniszczonym budynku na terenie parkingu. Pomimo że gwarantuje 24h serwis to wypożyczalnia była zamknięta, udało się znaleźć kogoś i łamanym angielskim dowiedziałem się że biuro otwiera się dopiero o 8 rano.

Nigdzie mi się nie śpieszy przecież, mam wakacje. Czas wypić jakąś kawę, pomyślałem. Tak też uczyniłem, ceny jak na lotnisko przystały, kilkukrotnie zawyżone. Kawa jak kawa, ale otworzyła mi oczy zwłaszcza że całą noc spędziłem nie zmrużywszy oka w samolocie.

SANTO DOMINGO 2020
IMG_1461.jpg
IMG_1500.jpg
IMG_1505.jpg
IMG_1513.jpg

Po powrocie do wypożyczalni dowiedziałem się że nie ma mojej rezerwacji w systemie, a wolnych aut nie ma. Pomimo że pokazałem wydrukowaną rezerwację to zostałem grzecznie mówiąc "wyproszony" i pozostawiony samemu sobie. Co dalej robić.... jeśli nie uda mi się znaleźć żadnego auta to pozostanę w Santo Domingo, szkoda, bo chciałem zobaczyć Punta Cana i złociste plaże. Chodząc od stoiska do stoiska w poszukiwaniu auta, udało znaleźć się samochód ale o 500% droższy. Zamiast $18 za dobę wynajmu, zapłaciłem $108. Trudno - biorę go !!!

Ale się zdziwiłem kiedy odpaliłem samochód a wskazówka zbiornika paliwa wskazywała 3/4 a nie 100%. Coś tu jest nie tak... pracownik gwarantował mi jednak że wszystko jest OK i że mam zwrócić samochód również z 3/4 zbiornikiem paliwa.

Przejazd płatną drogą krajową DR-3 z Santo Domingo do Punta Cana zajął mi ponad dwie godziny i kosztował 220 pesos = $3.75USD.

Ehhh... Punta Cana !!!! Zaparkowałem samochód zgodnie z wytycznymi i udałem się do recepcji hotelu. Ale zaskoczenie, okazuje się że nie ma mojej rezerwacji (...), nawet pokazanie wydrukowanego potwierdzenia nic nie pomogło. Ale Pan miał dla mnie dobrą wiadomość mówiąc że mają wolne pokoje ale... droższe. W sumie jednodobowy nocleg wyniósł mnie prawie $150 a nie $49. Przecież to czyste oszustwo !!!!! W ramach przeprosin dostałem apartament z widokiem na morze, ale co mi z tych przeprosin skoro musiałem za to zapłacić. Jest co jest, nic nie poradzę. Resztę dnia spędziłem na plaży, odganiając co jakiś czas lokalnych kolesi próbujących wyłudzić pieniądze.

Kolejny dzień rozpoczynam wcześnie, mam zamiar zobaczyć wschód słońca.

Ale przerażenie, stojąca woda na podłodze i biegające karaluchy.

Miało być tak fajnie a tu ciągle jakieś dziwne rzeczy się dzieją, po powrocie z plaży spakowałem się ruszyłem dalej w drogę... nie potrafił bym tu zostać ani minuty dłużej. Wakacje na słonecznej plaży okazały się totalnym nieporozumieniem.

Kolejna,  nie miła sytuacja miała miejsce na stacji benzynowej i próba wyłudzenia pieniędzy. Zatankowałem samochód do pełna za RD1850 a koleś chciał wyłudzić RD2400, nie udało mu się jednak. On się darł po hiszpańsku a ja po angielsku, dał jednak za wygraną kiedy przyszedł manager stacji i sprawdził w komputerze ostatnią tranzakcje. Nie wiem jak ta cała sytuacja się dla niego skończyła, ja zapłaciłem tyle ile powinienem i odjechałem.

Z pełnym zbiornikiem paliwa zmierzam do miasta Higuey w którym mieści się znany ośrodek pielgrzymkowy. To właśnie tutaj znajduje się bazylika pod wezwaniem Matki Bożej z Altagracia (Nuestra Senora de la Altagracia), - patronki Republiki Dominikańskiej. Jest to jedno z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Ameryce Łacińskiej. Bazylika została wybudowana w XX wieku, ale nad ołtarzem wisi wizerunek Dziewicy, który dotarł tu w 1514 r. Bazylika ma 45 dzwonów odlanych z brązu i widnieje na banknocie o nominale 50 pesos. Bardzo dużo pielgrzymów przyjeżdża lub przychodzi do sanktuarium. Byłem świadkiem wstrząsających modlitw do Matki Boskiej...

W każdą niedzielę po zakończonej Mszy św. obowiązkiem każdego uczestnika jest pokłonienie się Dziewicy z Altagracia. Ciekawostką może być fakt że w świątyni oprócz obrazu w wizerunkiem Dziewicy nie znajduje się żaden inny obraz, nawet droga krzyżowa ma tylko wydrążone numery na ścianach bez żadnych ilustracji.

Dookoła bazyliki znajduje się imponujący ogród palmowy, niestety zaśmiecony.

Dominikana ma najbardziej rozbudowany system jaskiniowy na Karaibach. Pieczary ekscytujące nie tylko pod względem odkrywczym. Wiele z nich zawiera dzieła sztuki namalowane lub wyryte na ścianach przez rdzennych Indian Taino, których historia sięga od 1000 do 3000 lat wstecz. Kolejny mój postój to oddalone o niecałą godzinę jazdy samochodem groty "Caves of Wonders".

Groty "La Cueva de las Maravillas", zostały otwarte dla publiczności w 2003 roku i znajdują się przy drodze między San Pedro i La Romana, w Cumayasa. Największą atrakcją tego miejsca są malowidła pochodzące sprzed tysięcy lat. Bilet wstępu kosztuje RD300. Całkowity czas zwiedzania nie powinien przekroczyć godziny czasu.

Czas mija tak szybko że nie zorientowałem się że to już prawie 2 po południu a samochód muszę oddać do godziny 5 PM. Skoro jednak pozostały mi te trzy godziny to postanowiłem że udam się jeszcze do latarni morskiej Kolumba i wykorzystam czas wynajmu na maksa.

IMG_1514.jpg
IMG_1519.PNG
IMG_1526.jpg
IMG_1531.jpg
IMG_1539.PNG
IMG_1555.jpg
IMG_1575.JPG
IMG_1569.jpg
IMG_1633.jpg
IMG_1611.jpg
IMG_1643.jpg
IMG_1657.jpg
IMG_1656.jpg
IMG_1649.PNG
IMG_1761.jpg
IMG_1731.jpg
IMG_1766.jpg
IMG_1746.jpg
Web-Our-Lady-of-Altagracia.jpg
IMG_1816.PNG
IMG_1880.jpg
IMG_1923.jpg
IMG_1857.jpg
IMG_1888.jpg
IMG_1939.jpg
IMG_1878.jpg
IMG_1897.jpg

Nie ma chyba nic lepszego jak jeździć samochodem w niedzielę, trasę z jaskiń do latarni morskiej pokonałem w 50 minut.

Nie jest żadną tajemnicą za gmach mauzoleum Krzysztofa Kolumba "Faro a Colon" który pełni rolę latarni morskiej widoczny jest z najdalszych dzielnic Santo Domingo więc i łatwo do niego trafić. Miejsce to jest obowiązkowym punktem każdej wycieczki do stolicy kraju.

Jest to dużych rozmiarów sarkofag w kształcie krzyża poświęcony 500 rocznicy odkrycia Ameryki przez Kolumba ( 1492-1992 ) To właśnie tu złożono w centralnej części szczątki odkrywcy choć są różne teorie, ponieważ Hiszpanie również przekonują o wiarygodności posiadania szczątków Krzysztofa Kolumba i komu tu wierzyć…? (...) Nigdy wcześniej nie widziałem tak brzydkiej budowli, której inwestycja kosztowała dziesiątki milionów dolarów jak się okazuje a przypomina swego rodzaju bunkier a nie latarnie. Wielkość robi jednak wrażenie. Budowę sfinansowały kraje Ameryki Łacińskiej.
W pobliżu mauzoleum znajduję się papamobile którym poruszał się po Dominikanie Jan Paweł II podczas pielgrzymki w październiku 1992 roku.

Wszystko się wspaniale ułożyło w czasie, pora jechać na lotnisko zwrócić wynajęty samochód. Przed wjazdem na parking wydałem RD500 na paliwo i takim sposobem oddałem samochód z pełnym bakiem, bądź tu mądry jak wymierzyć 3/4 zbiornika.

Z lotniska do hotelu pojechałem żółtą taksówką których pełno jest na lotnisku. Warto się jednak potargować, mi udało się zniżyć cenę z RD3000 do RD2000 = $35USD. Wiem że to i tak drogo ale nikt nie chciał mnie zawieść do hotelu zlokalizowanego w historycznej części miasta za poniżej dwóch tysięcy pesos.

Po rozpakowaniu się w hotelu udało mi się tylko wyjść coś zjeść albowiem od 7 PM do 5 AM obowiązuje godzina policyjna.  Po całym dniu padłem jak suseł :-)

SANTO DOMINGO

Kolejnego dnia budzę się o piątej rano, może to wina że na co dzień wstaję przed wschodem słońca, a tutaj jeszcze dochodzi dwu godzinna różnica czasu. W każdym razie nie należę do osób które lubią spędzać czas wylegując się całymi dniami w łóżku. Dzień rozpoczynam od dobrej kawy, oczywiście czarnej i bez cukru oraz zaplanowania dzisiejszego dnia.

IMG_1976.jpg
IMG_1960.jpg
IMG_1995.jpg
IMG_1972.jpg
IMG_2003.jpg
IMG_2010.jpg
coffesd.jpg

Przed dziewiątą udaje mi się wyjść z hotelu i nie mogę się doczekać aby zanurzyć się w uliczkach pierwszego założonego przez Europejczyków miasta na obszarze Ameryk. Miasto do dzisiaj nosi dumną nazwę Ciudad Primada de América. Pierwsze kroki kieruje na Calle las Damas - Ulica Dam zawdzięcza nazwę kobietom z wyższych sfer które towarzyszyły żonie Krzysztofa Kolumba podczas spacerów. Ulica z szeregiem interesujących budowli biegnąca wzdłuż rzeki Ozama jest uważana za pierwszą brukowaną ulicę nowego świata czyli Ameryki. Początek Calle las Damas rozpoczyna się przy wspaniałe zachowanej Fortaleza Ozoma, fortecy wybudowanej w 1502 roku. To stąd wyruszały ekspedycje hiszpańskich konkwistadorów do takich krajów jak Kuba, Jamajka i Kolumbia. Twierdzą pełniła też ważną rolę w obronie miasta. W jej lochach swego czasu przetrzymywano Krzysztofa Kolumba i jego braci, Diego i Rodrigo, zanim odesłano ich do Hiszpanii. Ze względu na restrykcje sanitarne muzeum jest zamknięte na cztery spusty ale po dłuższej prośbie moim łamanym hiszpańskim odźwierny daje się namówić na otwarcie bramy. Mam chociaż okazję do zrobienia kilku fotek.

Parę kroków dalej po przeciwnej stronie ulicy znajduje się plac Maria de Toledo, synowej Krzysztofa Kolumba. Była ona najpotężniejszą i najwyższej rangi szlachcianką w Ameryce w XVI wieku oraz obrończynią wolności rdzennej ludności na Hispanioli.

W sąsiedztwie placu znajduje się panteon narodowy. Budynek wybudowany przez jezuitów w 1746 roku początkowo pełnił rolę klasztoru. Od lat pięćdziesiątych zeszłego stulecia budowla stanowi jednak symbol narodowy Republiki Dominikany i jest miejscem spoczynku najbardziej zasłużonych jej obywateli. Znajdują się tutaj szczątki m.in. Francisco Gregorio Billini, Gregorio Luperón, Eugenio María de Hostos oraz Jose Gabriel García. Wstęp jest wolny.

Na drugim końcu Calle Las Damas znajduje się Museo de las Casas Reales - muzeum domów królewskich. Pałac w stylu renesansowym zbudowany w 1511 r. mieścił główne biura kolonii hiszpańskich w obu Amerykach. W pierwszej sekcji mieścił się Pierwszy Sąd Nowego Świata, a drugą zajmowali wicekrólowie, gubernatorzy i generałowie. Dziś w muzeum można zobaczyć obiekty z okresu kolonialnego, w tym skarby odzyskane z zatopionych hiszpańskich galeonów, średniowieczną zbroję i kuszę oraz meble z epoki. Budynek graniczy z oryginalnymi murami obronnymi miasta i rzeką Ozama, którą od czasu do czasu przepływa ogromny statek.

W 1753 roku na przeciwlegle postawiono kamienną kolumnę a na niej zegar słoneczny. Było to jedno z pierwszych urządzeń mierzących czas w Ameryce. Urzędnicy mogli z okien sprawdzać godzinę.


Schodząc lekko w dół, po prawej stronie mijam plac Hiszpański przy którym stoi rodzinna rezydencja Kolumbów, pałac Diego Kolumba ( był on synem Krzysztofa ). Jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów starówki ( La Zona Colonial ), ale wrócę tu jeszcze, teraz jestem skupiony na dotarciu do ruin najstarszego klasztoru w nowym świecie.

Klasztor św. Franciszka to kolejny z najstarszych budynków wzniesionych przez Europejczyków na kontynencie amerykańskim, uważany jest on za pierwszy klasztor gdyż jego budowa zaczęła się w 1508 roku wraz z przybyciem Franciszkanów na Hispaniolę. Główną część kościoła zbudowano na wzgórzu w 1544 roku, a cały klasztor zakończono w 1556. W kościele odnaleziono szczątki założyciela Santo Domingo a prywatnie brata Krzysztofa Kolumba –  Bartolomeo Kolumba (Bartolomeo Colon). Podczas cyklonu Zenon w 1930 roku, kościół i znaczna część budynków klasztornych została zniszczona i dziś podziwiać można tylko imponujące ruiny. Ruiny są ogrodzone, nie można było wejść do środka ale i tak widok z zewnątrz budzi wyobraźnię. Niezauważony, udało mi się przeskoczyć przez płot na posesję aby zrobić kilka fotek.

Będąc w ruinach klasztornych często zamykam oczy na chwilę i staram sobie wyobrazić mnichów w kapturach przechodzących się tymi samymi alejkami co ja obecnie.

Okrężną drogą wracam w okolice placu hiszpańskiego. Wybrałem drogę przy samych murach obronnych nad którymi wznosi się pałac Kolumbów aby poczuć XVI wieczny klimat. Bez żadnych wątpliwości jest to najpiękniejszy widok jaki do tej pory widziałem w tym mieście, i cały dla mnie, bez żadnych turystów w tle. 

Wrażenie robi nie tylko malownicze położenie ale również sam dom pierwszego syna Krzysztofa Kolumba - Don Diego. Rezydencja usytuowana jest na rozległym placu podarowanym przez samego króla Hiszpanii Ferdynanda II Aragońskiego dlatego też plac nosi nazwę placu hiszpańskiego.

Zatrzymałem się tutaj na dłuższy czas (...) mógłbym tak patrzeć przez godziny popijając małą czarną w pobliskiej kawiarni.

Dzisiaj budynek pełni funkcje muzeum w którym znajdziemy wystrój wnętrza z czasów panowania Diego. Niestety, większość mebli w muzeum to reprodukcje, które dają tylko wyobrażenie jak wyglądało życie w kolonialnym świecie.

Ponownie zanurzam się w uliczkach miasta, często nie widząc dookoła żywego ducha. Różne złe historie słyszałem o tym mieście oby żadna z nich nie wydarzyła się dzisiaj. Dochodzę do szpitala San Nikolas de Bari a tak naprawdę do ruin pierwszego szpitala w nowym świecie. Budynek przetrwał inwazję Sir Francisa Drake’a, a także kilka trzęsień ziemi. Został ostatecznie zniszczony w 1911 roku przez huragan, pozostawiając malownicze ruiny, obecnie zamieszkują tu tysiące gołębi, trzeba uważać żeby coś nie chlapnęło na nas z góry, te bestie są dosłownie wszędzie.

Ale niespodzianka !!! Kierując się w stronę świątyni Primada de America dosłownie napotknąłem się na przejeżdżającą kolumnę prezydenta Dominikany. A żeby jeszcze było ciekawiej kolumna zatrzymała się tuż obok mnie. Z jednego z aut wysiadł prezydent Luis Abinader i podszedł do nas stojących przy ogrodzeniu. Jestem w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie.

Wreszcie dochodzę do bazyliki Primada de America której pełna nazwa brzmi: Santa Iglesia Catedral Basílica Metropolitana de Nuestra Señora Santa María de la Encarnación o Anunciación. Niezależnie od tego, którą nazwę wybierzemy, faktem jest że to najstarsze miejsce katolickiego kultu religijnego na kontynencie amerykańskim. Budowę katedry zlecił Diego Colón, a do jej otwarcia doszło w 1541 roku. Warto przypomnieć, że w katedrze były złożone kiedyś szczątki Krzysztofa Kolumba, zanim ich ostatecznym miejscem spoczynku stała się Faro a Colon. Złota fasada z koralowców i połączenie gotycko-barokowego stylu wyglądają bardzo elegancko. Niestety z powodu epidemii świątynia otwarta jest tylko w niedzielę.

Tuż obok katedry znajduje się Parque Colón. To kulturalna wizytówka Dzielnicy Kolonialnej, gdzie organizowanych jest wiele wydarzeń. Na środku niewielkiego placu stoi pomnik Krzysztofa Kolumba wskazującego ufajdanym palcem północ. Nie brakuje też zacienionych przez drzewa miejsc i ławeczek, na których mieszkańcy i turyści chętnie wypoczywają. W pobliżu znajdziemy też kilka uroczych kawiarni i restauracji, gdzie warto skosztować lokalnych dań takich jak mangú, bandera dominicana czy arroz con leche. Najwyraźniej nie wiedzą o tym przewodnicy których łatwo rozpoznać po niebieskim t-shirt, zrobią oni wszystko aby naciągnąć turystów na niepotrzebne wydatki. Zbliżała się pora lunch'u kiedy podszedł do mnie ów przewodnik aby wskazać mi restauracje z typowo lokalnymi daniami. Pomimo że nie byłem zainteresowany bo restauracje miałem pod nosem to uległem pokusie. Chodziliśmy od restauracji do restauracji, każda następna coraz droższa, wreszcie mu podziękowałem bo liczyłem że wskaże mi restauracje z typowo lokalnymi daniami a nie z kuchnią amerykańską i włoską. Nie wziął odemnie ani grosza ale wyzwał mnie od "puta", nie muszę chyba tłumaczyć co to znaczy. 

Powoli słońce zmierza ku zachodowi, pozostało mi jeszcze zobaczyć plac niepodległości. Po drodze jednak przykuł moją uwagę stary kościół przy Calle la Mercedes. Świątynia wybudowana w 1527 roku do dnia dzisiejszego zachowała swój oryginalny wygląd. Przed kościołem stoi pomnik ojca Pio.

Plac niepodległości inaczej nazywany La Puerta del Conde (bramą hrabiego) nawiązuje do generała gubernatora Bernardino de Meneses Bracamonte y Zapata który podczas swojej kadencji uratował miasto przed oblężeniem ze strony Anglików w 1655 roku. To tutaj w 1844 roku podpisana została deklaracja niepodległości. Na terenie parku znajduje się Ołtarz Ojczyzny, mauzoleum wykonane z białego marmuru, zbudowane w 1976 roku. W ołtarzu znajdują się szczątki ojców założycieli Dominikany: Juana Pablo Duarte, Francisco del Rosario Sánchez i Matíasa Ramóna. Mełła, znanego jako Los Trinitarios. Przy głównej alejce prowadzącej do mauzoleum znajdują się posągi ojców założycieli, wyrzeźbione przez włoskiego rzeźbiarza Nicholasa Arrighiniego, a także „wieczny płomień”, który jest zapalany ku pamięci patriotów.

Niegdyś brama hrabiego pełniła funkcję głównej bramy wjazdowej i była częścią fortyfikacji oblegającej całe stare miasto.

Po długim dniu wracam do hotelu aby spakować się na jutrzejszy powrót do domu.
Następnego dnia rano używam aplikacji UBER żeby zamówić taksówkę na lotnisko. Dobrze na tym wyszedłem, za kurs zapłaciłem RD800 = $14USD.

W oczekiwaniu na samolot wypijam małą czarną.

Większość czasu podczas powrotnego lotu zastanawiałem się jak podsumować ten wyjazd. Napewno dowiedziałem się ile to miejsc odkrytych bylo jako pierwsze, a z drugiej strony niedobrze mi się robi, kiedy pomyślę o tych wszystkich bandyckich “odkrywcach” i następujących po nich konkwistadorach, którzy zabijali i kradli, co się tylko dało.

IMG_2290.jpg
IMG_2053.jpg
IMG_2051.jpg
IMG_2052.jpg
IMG_2057.jpg
IMG_2279.jpg
panteon.jpg
IMG_2065.jpg
IMG_2070.jpg
IMG_2073.jpg
IMG_2201.jpg
IMG_2214.jpg
IMG_2203.jpg
IMG_2187.jpg
IMG_2199.jpg
IMG_2245.jpg
IMG_2265.jpg
kolumbdom1.jpg
IMG_2219.jpg
IMG_2121.jpg
IMG_2100.jpg
szpital.jpg
IMG_2295.jpg
IMG_2099.jpg
IMG_2089.jpg
IMG_2093.jpg
IMG_2319.jpg
IMG_2342.PNG
IMG_2335.jpg
IMG_2046.jpg
IMG_2042.jpg
columb1.jpg
rest1.jpg
mercedes.jpg
IMG_2130.jpg
IMG_2132.jpg
IMG_2155.jpg
IMG_2137.jpg
IMG_2140.jpg
santo-domingo-airport.jpg
IMG_2376.jpg
IMG_2395.JPG

Nie miałem też pojęcia, że Kolumb był takim okrutnikiem. Zdaje mi się jednak, że w owych czasach, w każdych czasach takich ludzi nie brakuje. I pewnie gdyby nie Kolumb, to kto inny odkryłby Amerykę i zachowywał się podobnie jak on, bo po pierwsze idea krwawego podboju i nieposzanowania ludów tubylczych była wtedy przez większosć wyznawana i stosowana a po drugie zdaje mi się, że jakoś tak to jest, iż ci wybitni, odważni, brawurowi, uparci i zdecydowani a przy tym przywódczy często prą do swoich celów po trupach. Okrucieństwo jest ich drugą twarzą. A może czymś co pozwala im rozładować emocje nagromadzone podczas ich wielkich czynów? Ale cóz, przeważnie ludzi pamięta się za to ,czego dokonali a nie za to kim byli i jakim kosztem dokonali swych czynów.

bottom of page